powrót 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19
więcej
Rozdział 15.
4 sierpnia 2015 o
   Ashton od godziny obracał między palcami telefon czekając na Ibbie. Po raz kolejny sprawdził drogę dojazdową do miejsca koncertu, na który razem mieli się udać. Nie był do końca przekonany o tym pomyśle. Po całym tygodniu pracy potrzebował chwili odpoczynku. Chłopak postanowił przejąc w restauracji coraz więcej obowiązków. Potrzebował pieniędzy. Sam nie wiedział na co dokładnie, ponieważ jego lista wydłużała się z dnia na dzień coraz bardziej. Do tego dołączyły jeszcze dwa bilety, które kupił dosłownie na ostatnią chwilę. Może i nie była to duża kwota, jednak Ashton coraz bardziej musiał zacząć kontrolować swoje wydatki. 

   Ostatni wyjazd nad ocean doszczętnie opróżnił jego portfel. Pomysł Ibbie o wspólnym wyjściu okazał się dla niego nie lada wyzwaniem. Mógł w każdej chwili odmówić, jednak nie chciał zawieść dziewczyny. Zbawieniem dla chłopaka po raz kolejny okazał się Michael, który pożyczył mu część pieniędzy. Ashton liczył w głowie swój dług u przyjaciela. Remont auta, bilety na koncert.. Gdyby on sam byłby w sytuacji, w jakiej stawiał swojego przyjaciela, już dawno kopnąłby się w tyłek. 

   Kiedy w końcu usłyszał cichy odgłos stóp Ibbie na schodach podniósł się ze sofy i wyszedł na korytarz. Od razu pojawiła się też jego mama, która czujnym okiem zmierzyła ich dwójkę. 

-Wychodzicie? - zapytała opierając się ramieniem o ścianę.

-Wychodzimy z Michelem i bliźniaczkami na koncert - oznajmił chłopak wciągając na swoje ramiona kurtkę. 

   Ibbie przysiadła na schodach prowadzących na piętro, aby założyć swoje botki. Spojrzała na Ashtona przelotnie nie odzywając się. Oboje z chłopakiem postanowili, że nie powiedzą Anne, co obecnie dzieje się między nimi. Sami jeszcze nie potrafili tego dokładnie określić. Ashton uważał, że poinformowanie jego rodzicielki nic nie zmienia, jednak Ibbie wolała zachować to w tajemnicy. 

   Fakt, że mieszkała tymczasowo pod dachem pani Irwin nie pozwalał jej na takie zachowanie. Nie mogła korzystać z jej opieki i jednocześnie umawiać się z jej synem. Wiedziała, że byłoby to niegrzeczne i trochę nieodpowiednie. Znała Ashtona dwa tygodnie. Tłumaczenia, że dobrze razem się dogadują i lubią spędzać ze sobą czas mogłaby nie przekonać kobiety. Dziewczyna wiedziała, że Anne jest w stałym kontakcie z jej ojcem. Bała się, co tak właściwie mógłby pomyśleć sobie o tym jej tata. 

   Co prawda była już dorosła, jednak nadal musiała na nim polegać. Jako jego dziecko musiała liczyć się z jego zdaniem. Nie wiedziała, jak zareaguje na wieści, że zaczyna umawiać się z Ashtonem. Chciała aby najpierw ojciec lepiej go poznał, dopiero potem mogła wspomnieć o całej tej sytuacji, jaka właśnie miała miejsce. 

-Och, rodzina Bennett wróciła do Sydney? - Zaciekawiła się spoglądając na syna. 

-Tak. Bliźniaczki mówiły, że zostają trochę dłużej. Podobno ich ojciec podpisał jakiś kontrakt i na kilka tygodni wracają do rodzinnego domu. 

-Może powinniśmy zaprosić ich na kolację, co o tym sądzisz? Odnowiłbyś relacje z Rosie - zaproponowała przeczesując palcami włosy Ashtona. 

-Mamo - powiedział znacząco, odsuwając się nieco od kobiety. 

-No co? Wiesz, że ją uwielbiam - powiedziała uśmiechając się. 

   Anne od zawsze lubiła towarzystwo Rosie. Dziewczyna była częstym gościem w ich domu, kiedy to przyjaźniła się z Ashtonem. Jego mama dobrze dogadywała się z nią, a jej rodzice byli najlepszymi przyjaciółmi kobiety. Wieści o związku ich dzieci ucieszyły ich niezmiernie, jednak tak szybko, jak to się zaczęło, tak szybko się skończyło. Rosie i Ashton zostali jednak dobrymi przyjaciółmi, chociaż ich rodziny miały nadzieję, na ponownie zejście się pary. 

-Zaproś ją na kawę. Porozmawiacie o starych dobrych czasach - zaproponował całując kobietę w czoło. - Możemy iść? - zwrócił się w stronę Ibbie, która w ciszy przysłuchiwała się ich rozmowie. Skinęła jedynie głową i wyszła na zewnątrz. 

-Bawcie się dobrze - krzyknęła z nimi Anne i kiedy tylko drzwi się zamknęły, Ashton od razu chwycił dziewczynę za rękę.  

   Ibbie odsunęła się od niego, od razu spotykając jego zdziwione spojrzenie. Ashton zmarszczył brwi będąc zaskoczony jej reakcją. Rozmowa, jaką poruszyła jego mama mogła być krępująca dla Ibbie. Żałował, że powiedział jej o bliźniaczkach. Powinien przewidzieć, że jego mama zareaguje w taki właśnie sposób. Mogło to zranić Ibbie, co zapewne się stało. 

-Twoja mama patrzy - mruknęła niewyraźnie, po czym wdrapała się do jeepa. 

-Naprawdę myślę, że nic by się nie stało, jeśli powiedzielibyśmy jej prawdę - zauważył zajmując miejsce kierowcy, po czym odpalił silnik i wyjechał z podjazdu. 

-Sam słyszałeś. Mógłbyś odnowić relację z Rosie - zacytowała słowa Anne i oparła podbródek na ręce spoglądając przez okno. 

-Jesteś zła? - zapytał odgarniając palcami jej włosy, aby móc dojrzeć jej twarz. 

-Nie jestem zła - uśmiechnęła się słabo, wpatrują się w jego oczy, po czym splotła swoją dłoń z jego odsuwając ją od swojej twarzy. 

  Ashton westchnął głośno i skupił się na prowadzeniu pojazdu. Michael, który usłyszał o koncercie nie chciał przegapić okazji i również postanowił udać się na miejsce. Chłopak zaprosił Danielle, a gdy tylko siostry dowiedziały się o koncercie, chciały razem udać się na imprezę. Tak oto ich towarzystwo powiększyło się jeszcze o trzy osoby.

   Kiedy w końcu dotarli pod konkretny adres, jakim była stara fabryka od razu dostrzegli niewielki tłum przed wejściem. Ashton zaparkował samochód i wybrał numer do przyjaciela. Po krótkiej rozmowie z Michelem wyszli z auta i udali się we wskazane przez chłopaka miejsce. Ibbie od razu dostrzegła w tłumie dwie rudowłose dziewczyny i schowała ręce do kieszeni swojej kurtki. Miała na sobie założoną kwiecistą sukienkę i czarne rajstopy. Chciała chociaż trochę wpasować się w tłum, jednocześnie zachować odrobinę dziewczęcości. 

-W końcu jesteście! - krzyknęła Rosie w ich stronę. Ashton uśmiechnął się witając ze znajomym. Ibbie przytuliła Michaela i jedynie kiwnęła w stronę sióstr. Ashton przyglądał jej się uważnie, jednak nic nie powiedział. Od razu wdał się w rozmowę z przyjacielem, a dziewczyna postanowiła zająć się kopaniem niewielkiego kamyka. Zanim spostrzegła cała piątka znalazła się już przy samym wejściu, a kiedy Michael pokazał bilety, bez problemu mogli wejść do środka. 

   Przedzierając się pośród tłumu ludzi, którzy chodzili w różnych kierunkach dotarli w końcu na środek starej fabryki. Ibbie od razu ściągnęła swoją kurtkę i przewiesiła ją na przedramieniu. Poprawiła nieco swoją sukienkę i odgarnęła włosy do tyłu. Dostrzegła spojrzenie Ashtona, który gdy tylko pochwycił jej wzrok, uśmiechnął się. Zbliżył się nieco i ogarnął ją ramionami. Dziewczyna odwróciła się do niego tyłem układając głowę na jego ramieniu. 

-Jesteś najładniejszą fanką na tym koncercie, wiesz? - zapytał ją na tyle głośno, aby mogła go usłyszeć. 

   Ibbie podniosła swój wzrok i uśmiechnęła się do niego. Ten komplement sprawił, że poczuła się bardziej dowartościowana. Słowa Irwina sprawiły jej przyjemność, więc uniosła się lekko na palcach i pocałowała linię jego szczęki. Następnie odwróciła się ponownie do niego tyłem i kątem oka zauważyła uśmiechniętą buzię Rosie, która przyglądała się im. 

-Chcemy coś do picia? - Zapytał Michael nachylając się w ich stronę. Ashton spojrzał na Ibbie, która poprosiła tylko o butelkę wody. 

-Zaraz wracam - powiedział i pocałował ją w skroń, aby potem udać się w stronę baru. 

   Dziewczyna została sama z bliźniaczkami, przez co Rosie od razu przystanęła bliżej niej. Uśmiech nie schodził z jej twarzy, co sprawiło, że Ibbie zaczęła jeszcze raz rozmyślać o słowach pani Irwin. Córka Bennettów była śliczna, pogodna i lubiana. Nawet sama Ibbie po wcześniejszych uprzedzeniach do dziewczyny, polubiła ją. Może nie tak bardzo, jak lubiła Sophie, ponieważ ona była jej najlepszą przyjaciółką. Rosie wydawała się w porządku dziewczyną. Mimo iż była starsza, nie oceniała Ibbie. Nie wtrącała się też w jej relacje z Ashtonem, chociaż kiedyś byli przecież parą. W dzisiejszych czasach coraz rzadziej można spotkać tak otwarte i zdystansowane osoby. Nic dziwnego, że Anne ją uwielbiała i chciała, aby Ashton ponownie zaczął spotykać się z tą dziewczyną. Ibbie zaczęła się zastanawiać, co by było, gdyby kobieta jednak dowiedziała się o niej i Astonie. Czy byłaby zła? Czy ich relacja uległaby pogorszeniu? A może Anne zaakceptowałaby to? Może nawet polubiłaby Ibbie tak mocno, jak polubiła byłą swojego syna. 

   Rozmyślania Ibbie przerwało pojawienie się chłopaków. Ashton wręczył dziewczynie butelkę z wodą, a Michael ledwie dotarł do pozostałych trzymając w dłoniach dwa piwa. Wręczył jedno Rosie, a sam zaczął popijać drugie. 

   Koncert zaczął się niespełna godzinę później. Muzyka, jaką zaprezentował zespół od razu przypadła wszystkim do gustu. Pomimo tego, iż był to kolejny koncert tego zespołu Ibbie nie miała wcześniej o nim pojęcia. 

-Nieźli są, prawda? - usłyszała stwierdzenie Rosie i potwierdziła to skinieniem głowy. - Basista jest całkiem fajny. 

-Spójrz lepiej na perkusistę - poradziła wskazując na scenę, więc rudowłosa od razu przeniosła wzrok na wysokiego szatyna z kręconymi włosami w okularach na nosie. Wzruszyła jedynie ramionami i uśmiechnęła się, co Ibbie od razu odwzajemniła. 

-Nie precyzujmy! - poprosiła druga z bliźniaczek o imieniu Danielle. - Cała czwórka jest niezła. 

-Ciekawe dlaczego nazywając się "5 Seconds of Summer" skoro jest ich tylko czterech? - Zastanowiła się Rosie przykładając palec do ust. 

-Założyli zespół latem, piątego maja - wzruszyła ramionami Ibbie. 

-Poważnie? - Bliźniaczki popatrzyły na nią z uwagą, a ona wybuchnęła śmiechem. 

-Żartuję - wyjaśniła śmiejąc się głośno, przez co Rosie zaśmiała się spoglądając niepewnie na koleżankę. 

-Wiesz, że ci uwierzyłam - powiedziała z pretensjami Danielle, która po chwili również zaczęła się śmiać. - W ogóle jak można założyć zespół latem, w maju? To niedorzeczne - uderzyła się otwartą dłonią w czoło. 

   Ibbie otarła oczy z łez, które pojawiły się w jej kącikach. Upiła kilka łyków wody nadal nie mogąc uspokoić się ze śmiechu. W obawie, że zachłyśnie się napojem, odwróciła się do Ashtona, który wraz z Michelem spoglądał na dziewczyny, jak na opętane. Ibbie przewróciła oczami i podała wodę Ashtonowi. Chłopak napił się odrobinę i po krótkiej przerwie zespół znowu wrócił na scenę, kończąc koncert. 


*** 

   Może i Ashton lubił spać i wylegiwać się na łóżku do późnego rana, jednak intensywny zapach spalonego mleka wybawił go ze snu. Chłopak przetarł oczy i spojrzał na wyświetlacz telefonu. Do rozpoczęcia pracy miał jeszcze ponad godzinę czasu, którą spokojnie mógł przespać. Wiedziony jednak niepokojącym zapachem udał się do kuchni, gdzie odnalazł Ibbie. Dziewczyna otworzyła okno na oścież i kuchennym ręcznikiem zaczęła pozbywać się uciążliwego efektu, jakim było nieprzypilnowanie gotowanego mleka. 

-Wiesz, jaka jest ze mnie marna kucharka? Nawet nie potrafię zrobić sobie kakao - pożaliła się zauważając Ashtona we wejściu do kuchni. 

   Chłopak uśmiechnął się szeroko i podszedł do okapu, w którym uruchomił pochłaniacz. Kiedy po kilku minutach zapach unormował się, Ibbie zabrała się za mycie przypalonego naczynia. Po chwili poczuła na swoich biodrach dłonie chłopaka i o mały włos metalowy kubek nie wypadł z jej rąk. 

-Co ty robisz? - Zapytała czując, jak Ashton odgarnął jej włosy na bok i odsunął nieco koszulkę, aby ukazać nagie ramię. - Twoja mama jest na zakupach i lada chwila może wrócić - powiedziała próbując odsunąć się od chłopaka. 

-Cieszę się, że znalazłaś wspólny język z bliźniaczkami - powiedział sunąc nosem po jej barku. - Ale mam nadzieję, że nie mówiłaś poważnie o tym perkusiście w okularach. Wyglądał niczym kujon. 

-Masz coś do kujonów? - zapytała zadziornie odwracając się w jego stronę. - Ukończyłam liceum z wyróżnieniem, uważaj do kogo mówisz - pogroziła palcem.

   Ashton prychnął pod nosem i oblizał dolną wargę. Ibbie momentalnie przeniosła wzrok na jego usta wstrzymując powietrze. Już chciała się odezwać, jednak chłopak skutecznie jej to udaremnił, wpijając się w jej usta z natarczywością. Dziewczyna nie była przygotowana na tak nagłą reakcję Ashtona, w efekcie czego uderzyła biodrami o blat kuchenny. Jęknęła boleśnie, a Ashton przerwał swój intensywny pocałunek, aby sprawdzić, czy aby nie zrobił jej krzywdy. Uniósł do góry białą koszulkę, w której podejrzewał, że spała i delikatnie zaczął masować nieco obolałe miejsce. Ibbie uśmiechnęła się i objęła jego kark. 

-Miało być wolno - przypomniała mu rozmowę sprzed tygodnia, kiedy nocą siedzieli wspólnie przy plaży. 

-Jakie tylko tempo sobie życzysz - oznajmił z szerokim uśmiechem na ustach, ukazując w policzkach dobrze znane jej dołeczki. 

-Powinni ci zakazać się tak uśmiechać - powiedziała cicho badając palcami zarys jego szczęki. 

-Myślałem, że mój uśmiech jest irytujący, pamiętasz? - zapytał składając na jej szyi drobne pocałunki. 

   Ibbie chwyciła jego ramiona, aby nie stracić równowagi. Czuła dłonie chłopaka, wędrujące pod koszulką po jej plecach. Bez zastanowienia wdrapała się na kuchenny blat z pomocą Irwina. Kiedy w końcu znalazła się na wygodnym poziomie wsunęła palec za gumę podtrzymującą dresy chłopaka na jego biodrach i pociągnęła go do siebie. 

   Ashton ponownie złączył ich usta w pocałunku, jednak tym razem zrobił to wolniej, delikatnie, subtelniej. Czułość, jaką włożył w całowanie Ibbie sprawiła, że dziewczyna całkiem się temu oddała. Jeszcze nigdy nie całowano ją w taki sposób, jak robił to teraz Ashton. Każdy dotyk jego ciepłych warg efektownie odbijał się w jej podbrzuszu. Nie mogąc kontrolować już swojego oddechu westchnęła głośno, tuż przy jego ustach. Ashton spojrzał w jej oczy i przyciągnął ją do siebie stając między jej nogami. Ibbie czuła ciepło sięgające jej twarzy. Nie dbała o ty, czy będzie czerwona z nadmiaru emocji, jakie teraz jej towarzyszyły. Postanowiła czerpać przyjemność z tej chwili. Przymknęła oczy rozkoszując się kolejnym dotykiem chłopaka, który wodził dłonią po jej udzie. Wsunęła palce w jego włosy i przeczesała je do tyłu. Z jego ust wydobył się gardłowy jęk, więc jeszcze bardziej zbliżyła się do niego sprawiając, że pomiędzy ich ciałami nie było już żadnej przestrzeni. 

   Kiedy Ashton wsunął dłoń pod jej szorty, na podjeździe usłyszeli odgłos silnika Anne. Momentalnie oderwali się od siebie, a chłopak spojrzał przez okno. Ibbie zeskoczyła na podłogę i poprawiła swoją osuwającą się z ramienia koszulkę. Ashton przeczesał włosy nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Ibbie skarciła go wzrokiem uderzając lekko w ramię. 

-A gdyby nas nakryła? - Zapytała z lekką paniką w głosie, więc Ashton przygarnął ją do siebie i pocałował w czoło. Z chwilą, kiedy odsunął się od Ibbie, do mieszkania weszła jego rodzicielka z zakupami w rękach. 

-Już nie śpicie? - Zapytała dostrzegając ich w kuchni. - Ashton pomóż mi - poprosiła odgarniając opadające na jej twarz kosmki kręconych włosów. Chłopak posłusznie ruszył po zakupy zostawione przez rodzicielkę w korytarzu i zaniósł je na kuchenny stół. Cały czas uśmiechał się szeroko spoglądając z boku na Ibbie, której twarz wydawała się bardziej czerwona niż powinna być. 

-Pomogę pani - powiedziała spoglądając znacząco na Ashtona, aby przestał się śmiać. 

   Wciągając na bose stopy swoje trampki wyszła przed dom. Anne z bagażnika wyciągała kolejne torby jedzenia, co nieco zdziwiło Ibbie. Nawet, kiedy do domu wrócił jej syn, kobieta nigdy nie robiła tak dużych zakupów. Kiedy już chciała zabrać jedną z reklamówek, rozdzwonił się jej telefon. Dziewczyna pośpiesznie wyciągnęła go z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz. 

-Hej tato - przywitała się radośnie zaglądając do wnętrza samochodu. 

-Jest o tej porze, a ty jeszcze się nie ubrałaś? - zapytał, przez co Ibbie zmarszczyła brwi i wyprostowała się. 

-O czym ty mówisz? Skąd w ogóle wiesz... - odwróciła się za siebie i dostrzegła we wjeździe swojego tatę. 

   Momentalnie rozłączyła się i podbiegła do uśmiechniętego ojca, który od razu pochwycił ją w swoje ramiona. Zaśmiał się czując, jak córka wtula się w niego, po czym okręcił się wokół siebie, sprawiając, że Ibbie pisnęła radośnie. Od dziecka uwielbiała, kiedy tata okręcał ją w około, a na krótką chwilę jej stopy odrywały się od ziemi. Kiedy byłą małą dziewczynką wyobrażała sobie, że właśnie wtedy lata, a było to dla niej najcudowniejsze przeżycie. W sumie do tej pory, mając dziewiętnaście lat cieszyła się ciągle tak samo. 

   Kiedy w końcu tata postawił ją na ziemię, Ibbie cofnęła się o krok przytrzymując dłonie na jego ramionach. Już dawno nie pamiętała, kiedy tak bardzo cieszyła się, jak w tym momencie. Była wręcz najszczęśliwsza widząc swojego tatę we własnej osobie. 

-Co tu robisz? Miałeś wrócić w przyszłym tygodniu. Zrobiłeś mi tak ogromną niespodziankę! Tato, ale się cieszę! - krzyknęła jeszcze raz wtulając się w ramiona ojca. Mężczyzna zaśmiał się i pogładził dłonią włosy córki. 

-Zakończyłem szybciej projekt i jestem! 



*

Daddy's back! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz