powrót 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19
więcej
Rozdział 6.
27 grudnia 2014 o
   Rozejrzała się uważnym wzrokiem po sali, aby po chwili zrezygnowana opaść na swój fotel. Ibbie ciągle miała nadzieję, że jej tata jednak zakończy szybciej swój wyjazd służbowy i pojawi się na jej zakończeniu. Jednak im dłużej dziewczyna spoglądała na drzwi wejściowe tym szybciej ceremonia rozpoczęła się. Po chwili za mikrofonem pojawiła się znana jej twarz dyrektora szkoły, który rozpoczął swoje przemówienie. Ibbie poprawiła swoją ciemną togę i odgarnęła na tył głowy nadzwyczaj denerwujący biret absolwencki, z którego zwisał złoty frędzelek. Czuła się smutna. Smutna z każdego powodu. Kończyła się szkoła, czas beztroskich lat jej nastoletniego życia. W gruncie rzeczy Ibbie lubiła szkołę. Nie dlatego, że była kujonem, chociaż jej ocen mógł pozazdrościć nie jeden uczeń. Lubiła ludzi, którzy się w niej znajdowali. Była ciekawa każdej osoby, którą mijała na szkolnym korytarzu. Lubiła obserwować znajome twarze, które pogrążone były własnymi rozmyśleniami w ogóle jej nie zauważyły. A ona, jako obserwator, stała z boku i wpatrywała się w każdego ucznia, zastanawiając się nad jego osobowością. Ibbie była bardzo ciekawska, ale nie nachalna. Nie wypytywała nikogo o jego ulubione rzeczy, nie starała się na siłę poznać drugą osobę. Jej ciekawość świata i ludzi ją otaczających była jej naturalną cechą. 

   W tej chwili była również smutna z powodu braku osób jej bliskich. Wiedziała, że nikt na sali nie będzie się cieszył równie mocno z nagrody za najlepsze osiągnięcia naukowe i podziękowania za wspieranie kółka fotograficznego, które pod swoją opiekę wzięła jedna z pierwszoklasistek. Pomimo tego, iż zdawała sobie sprawę, że jej tato zapewne chciałby być w tym dniu obok niej, po prostu nie mógł. Mimo tego była smutna i nic nie potrafiła z tym zrobić. 

  Kiedy została wywołana na scenę, aby dołączyć do grona innych wyróżnionych uczniów podniosła się ze swojego miejsca i ze skupionym wyrazem twarzy dotarła do dyrektora, który uścisnął stanowczo jej dłoń i pogratulował bardzo dobrych ocen i wzorowego zachowania. Ibbie uśmiechnęła się krótko i stanęła obok Sophie, która już czekała na nią ze swoim listem gratulacyjnym trzymanym w obu dłoniach. Przytuliła przyjaciółkę uśmiechając się szeroko od ucha do ucha. 

   Z momentem, gdy wszyscy uczniowie znaleźli się na zewnątrz budynku, przed szkołą rozległy się gromkie krzyki zadowolenia, a czapki powędrowały wysoko w górę. Ibbie chwyciła swoją w ręce i wyrzuciła za siebie słysząc czyj głos niezadowolenia. Z przerażeniem, że kogoś mogła niechcący nią uderzyć odwróciła się za siebie zakrywając usta dłonią. Dostrzegła Ashtona, który trzymał w ręce jej czapkę i patrzył znacząco w jej kierunku. Obok niego stała pani Irwin z uśmiechem na twarzy. 

-Za moich czasów rzucało się je w górę - zauważył podrzucając ciemny kawałek materiału. 

-Och Ibbie! - krzyknęła pani Anne podchodząc bliżej dziewczyny i ściskając ją - To twój ostatni dzień w szkole, jako uczennicy. 

-Tak - odparła przeciągle spuszczając wzrok na swój list. 

-Dzień dobry pani Irwin! - obok nich pojawiła się Sophie obejmując swoją mamę w pasie. 

   Kobiety przywitały się i zaczęły rozmawiać na boku o ceremonii zakończenia szkoły. 

-A jednak się pojawiłeś? - zapytała Soph spoglądając na Ashtona. 

-Twój tata dzwonił z prośbą, a by moja mama pojawiła się na tym zakończeniu - spojrzał na Ibbie, która momentalnie posmutniała. 

-O tak, tata Ibbie troszczy się o nią na każdym kroku - westchnęła Soph przytulając przyjaciółkę i całując ją w czubek głowy. 

-Szkoda, że go tutaj nie ma - westchnęła dziewczyna. 

-Ale my jesteśmy - Sophie uśmiechnęła się szeroko i potarła w pocieszającym geście jej ramię.

-Kochani zabieramy was na lody - oznajmiła mama Soph, kiedy kobiety skończyły swoją rozmowę. 

-Na lody? - dziwiła się jej córka marszcząc brwi. 

-Tak, kochanie. Na lody. Mrożone, mleczne smakołyki we wafelku. Nie wiem, jakie młodzież ma w dzisiejszych czasach skojarzenia - pokręciła głową cmokając zabawnie ustami, na co wszyscy zaśmiali się lekko. 

-Mamo,  nie jesteśmy dziećmi - zauważyła Sohpie wskazując na ich trójkę. 

-Och, kochanie, dla nas zawsze będziecie małymi dziećmi, które w każdej chwili możemy zabrać na lody - zauważyła pani Irwin obejmując syna za ramiona.

   Ashton przewrócił oczami, na co Ibbie zaśmiała się i pokręciła głową. Po chwili cała piątka udała się do pobliskiej kawiarni zamawiając desery lodowe. Kiedy towarzystwo pogrążone były rozmową na temat wyboru studiów dla młodych ludzi telefon Ibbie rozdzwonił się, więc dziewczyna przeprosiła wszystkich i odeszła na bok odbierając połączenie od taty. 

-Hej, tato - przywitała się, a krótki uśmiech wstąpił na jej usta. 

-Ibbie, jesteś już po rozdaniu świadectw? 

-Tak. 

-Córciu, naprawdę ci gratuluję. Jestem z ciebie taki dumny. Dotarłaś do celu, skończyłaś szkołę i w końcu możesz ruszyć w dorosłe życie. 

-Wiem, tato. To nic takiego. Każdy przez to przechodzi, ty też tak miałeś. 
-Miałem, miałem - zgodził się. - Kiedy wrócę do domu wszystko mi opowiesz.

-A kiedy wracasz? 

-Jeszcze półtorej tygodnia, skarbie. 

-Wiesz, że to spory szmat czasu. 

-Jesteśmy już bliżej zakończenia kampanii reklamowej. Myśl pozytywnie - poprosił.

-Dobrze. A jak wam idzie? - zapytała odrywając od roślin porastających budynek zielony listek. 

-Otwieramy właśnie ostatni projekt - Ibbie usłyszała po drugiej stronie jakieś szmery i kiedy jej ojciec zaczął z kimś rozmawiać westchnęła ciężko. 

-Tato, jesteś tam? - zapytała po chwili. 

-Tak jestem, ale muszę już kończyć. Zadzwonię jutro, obiecuję. 

-Trzymam cię za słowo. 

-Kocham cię, córeczko. 

-Ja ciebie też, tato - dodała, jednak połączenie zostało już zakończone. 

   Ibbie pokręciła głową i schowała telefon do kieszeni swoich spodni. Wróciła do środka i niewiele wyjaśniając dokończyła swój deser w ciszy przysłuchując się rozmowie toczonej przy ich stoliku. 

   Po chwili spojrzała na Ashtona i przyłapała go, jak wpatruje się w nią. Kiedy chłopak pochwycił jej wzrok uśmiechnął się zdezorientowany i napił się nieco swojego soku. Dobrze znane dołeczki pojawiły się na jego policzkach i Ibbie mogła przysiąc, że wyglądał z nimi całkiem dobrze. Za każdym razem, gdy je widziała nie mogła oderwać wzroku od jego twarzy. Zdecydowanie przyciągała spojrzenia, a ona mogła wpatrywać się w nią cały czas. 

   Na samą tą myśl skarciła się w duchu i przeniosła wzrok na swoją przyjaciółkę, która odpisywała właśnie w telefonie na jakąś wiadomość. Po chwili podniosła wyświetlacz przed wzrok Ibbie, aby ta mogła odczytać treść na nim ukazaną, która głosiła, iż dzisiaj Calum zaprasza wszystkich znajomych na imprezę do jednego z kubów w Sydney. Ibbie  po chwili dostała wiadomość o identycznej treści jednak pokręciła przecząco głową. Sophie spojrzała na przyjaciółkę znacząco, jednak ta zacisnęła usta w cienką linię i najciszej jak umiała przekazała przyjaciółce, że na ma ochoty na imprezę. Nie dzisiaj. 

*** 

   Wpatrywał się wyczekującym wzrokiem w wyświetlacz telefonu wybierając po raz kolejny numer do Ibbie. Pomimo tego, iż godzinę temu wysłał do niej wiadomość dziewczyna jeszcze na nią nie odpisała. Kiedy postanowił do niej zadzwonić, jej komórka w ogóle nie odpowiadała. Ashton miał nadzieję, że Ibbie pojawi się dzisiejszego wieczoru w klubie, jednak jej przyjaciółka przyszła sama. Sophie wyjaśniła mu, że dziewczyna nie chciała tutaj przyjść, a powodem tego mógł być jej tata, który nie pojawił się na dzisiejszej ceremonii zakończenia szkoły. Soph wyjaśniła Irwinowi całą sytuację z wyjazdami ojca Ibbie, który dużo podróżował, aby zapewnić córce wystarczający byt. Chłopak znał to uczucie i wiedział, co dziewczyna przechodzi. Miał tylko nadzieję, że Ibbie nie jest przez własnego tatę okłamywana, jak niegdyś on był wraz ze swoją mamą. 

   Po kilku wypitych drinkach jego umysł nadal nie wyzbył się męczących myśli, a w jego głowie cały czas widniał obraz dziewczyny. Zmęczony ciągłym rozmyślaniem o niej poderwał już chyba większość dziewczyn w tym klubie, jednak żadna z nich nie zdołała odciągnąć jego uwagi od drobnej brunetki, która zapewne zajmowała teraz jego łóżko w samotności zamartwiając się nie wiadomo czym. Wiedział, że musiała być zmartwiona, skoro nie chciała tutaj przyjść i się rozerwać. 

   Nagle chłopakowi przypomniało się, że dwa dni temu czytał jej bloga, na którym zapoznał się z naprawdę interesującą notką dotyczącą fotografii. Kolejne połączenie jakie wykonał pod dobrze znany mu już numer w końcu znalazło swoją odpowiedź. Ibbie odebrała telefon i rzuciła krótkie "halo" w stronę słuchawki. Irwin niczym szalony wybiegł z klubu, aby zyskać nieco spokoju. Świeże powietrze momentalnie przeczyściło jego umysł, a on zaciągnął się głęboko słysząc głos Ibbie po drugiej stronie. 

-Irwin - warknęła w końcu nieco wytrącona z równowagi jego brakiem odzewu.
-Ibbie - mruknął cicho, jakby nadal nie wierzył, że w końcu udało mu się do niej dodzwonić. 

-No a któż by inny? Dlaczego do mnie wydzwaniasz? Coś się stało? 

-Dlaczego nie ma cię na imprezie? 

-Nie chcę o tym rozmawiać - zbyła go momentalnie, więc postanowił wdrożyć z życie swój plan, który wymyśli czytając tamtego wieczoru jej bloga. 

-Spotkaj się ze mną. 

-Co? - zaśmiała się do telefonu - Jesteś chyba pijany. Wracaj do domu. 

-Chcę ci coś pokazać - zaproponował opierając się plecami o elewację budynku. 

-Co mi chcesz pokazać? 

-Niespodzianka. 

-Hej! Nigdzie się nie wybieram - oznajmiła po czym rozłączyła się. 

   Ashton spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu, na którym widniała informacja, że połączenie trwało kilkadziesiąt sekund. Zmarszczył brwi i ponownie wybrał numer dziewczyny. 

-Ibbie, proszę cię - mruknął, kiedy odebrała. 

-Ash, jesteś pijany. Wracaj do domu.

-Najpierw chcę ci coś pokazać - spierał się na co westchnęła głośno. 

-Gdzie jesteś? - zapytała w końcu. 

-Przyjdź pod ratusz. 

-Irwin, gdzie ty jesteś? - zapytała jakby nie do końca mu dowierzając.

-Po prostu przyjdź. A i nie zapomnij aparatu - dodał z uśmiechem i rozłączył się, po czym zaczął kierować wolnym krokiem we wskazane przez siebie miejsce. 

   Droga pod ratusz nie zajęła mu zbyt długo, uwzględniając fakt, że klub, w którym wcześniej się znajdował położony był niespełna trzy kilometry. Siedząc na jednej z ławek cierpliwie wyczekiwał pojawienia się Ibbie. Od momentu ich telefonicznej rozmowy minęło już pół godziny, a ona nadal nie zjawiała się we wskazanym miejscu. Gdyby nie fakt, że Ashtonowi zależało na tym spotkaniu już dawno wróciłby na imprezę. W głębi duszy chciał spełnić jej cel, o jakim wspomniała na swoim blogu, a on zna idealne miejsce, w którym może to zrobić. Poza tym chciał być jedyną osobą, która jej w tym pomoże. 

   Kiedy z mroku wyłoniła się ciemna postać odziana w czarną, skórzaną ramoneskę, która szybkim krokiem zmierzała w jego kierunku od razu podniósł się z miejsca i podszedł bliżej Ibbie. Wysokie latarnie zdobiące rynek oświetliły twarz Ibbie, która spojrzała w górę w oczy Ashtona. Chłopak od razu zauważył, że nie jest ona zadowolona jego pomysłem spotkania się, więc uśmiechnął się, aby nieco poprawić jej humor. 

-Więc - zaczęła uciekając w bok wzrokiem. - Co chciałeś mi pokazać? 

-Musimy iść na górę - wskazał na wieżę nad budynkiem ratusza. 

-Żartujesz? - popatrzyła na niego, jak na niespełna umysłu. - Jak chcesz się tam dostać? 

-Mam swoje sposoby - odparł uśmiechając się szeroko i pokazując jej, aby podążała za nim. 

   Ashton skierował się na tyły budynku, gdzie z łatwością wspiął się na kosze na śmieci. 

-Chyba żartujesz - oznajmiła Ibbie widząc jego poczynania. 

-To jedyna droga - wzruszył ramionami. 

-Co ty sobie myśli? Wyciągasz mnie w środku nocy z domu, kiedy jesteś pijany i uważasz, że będę z tobą skakała po jakiś śmietnikach? Jeżeli tak, to grubo się mylisz, bo ja nie zamierzam... - nagle pisnęła na głos pociągnięta przez niego w górę.

   W ułamku sekund znalazła się obok niego z ciężkim oddechem, który owiał jego twarz zdmuchując z czoła jego opadającą grzywkę. Ibbie przyłożyła rękę do swojej klatki piersiowej chcąc nieco się uspokoić, ponieważ nagła reakcja szatna wywołała u niej prawie zawał serca. 

-Nigdy więcej tak nie rób - uderzyła go lekko w ramię, na co zachwiał się i cofnął do tyłu o mały włos spadając z pojemnika. 

   Ibbie w ostatniej chwili chwyciła go za ramiona i przytrzymała na miejscu, chroniąc go przed upadkiem. Ashton spojrzał na nią uważnym wzrokiem z szeroko otwartymi oczami ilustrując dokładnie jej twarz. Jej brązowe oczy odbijały małe światełka ulicznych lamp, które docierały za budynek oświetlając go bardzo słabo. Mimo to wokół panował półmrok. Chłopak od razu dostrzegł w jej oczach pewnego rodzaju obawę, a kiedy spojrzał na jej dłonie, które mocno trzymały go za ramiona dostrzegł w wyrazie jej twarzy zmieszanie. Ibbie szybko puściła go i odsunęła się od jego ciała na kilka centymetrów. Założyła za ucho kosmyk włosów i odezwała się niepewnie. 

-Może lepiej, jeśli nie będziemy tam wchodzić? - zapytała podnosząc głowę do góry i wpatrując się w dwupiętrowy budynek, z którego jeszcze wyżej wspinała się mała wieża, w której znajdował się niewielki dzwon. 

-Zaufaj mi - poprosił i wspiął się na metalowe schody przeciwpożarowe. - I nie wykonuj żadnych gwałtownych ruchów. 

-Przepraszam - przewróciła oczami podążając za nim. 

   Po chwili oboje znaleźli się na samej górze przechodząc przez metalową obręcz i wskakując do środka wieży. Ibbie rozejrzała się dookoła, po czym natrafiła na spojrzenie chłopaka. Ashton wskazał jej ręką widok przed nimi i wzruszył ramionami. Ibbie zmarszczyła czoło nadal nie rozumiejąc, o co właściwie mu chodzi. 

-Nocna panorama miasta - przybliżył jej wskazując przed siebie na małe światełka budynków mieszczących się aż po horyzont w zasięgu ich wzroku.
   Ibbie po chwili zrozumiała, o czym do niej mówił i chwyciła w dłonie swój aparat schowany szczelnie w czarnej, niewielkiej torebce, która była przeznaczona jako jego etui. Uśmiechnęła się nieśmiało spoglądając w jego stronę, a on oparł się biodrami o poręcz i skrzyżował ręce na piersi. 

-Śmiało - zachęcił z uśmiechem, a ona od razu dostrzegała niewielkie wgłębienia w jego policzkach. 

   Wyjęła aparat i włączyła go spoglądając uważnie w wyświetlacz, ustawiając odpowiednie tryby. 

-Czytałeś mojego bloga - odparła po chwili opuszczając ręce w dół i spoglądając w jego stronę. Ashton uniósł jedynie ręce do góry w geście niewinności i zaśmiał się, kiedy pokręciła głową. Odwróciła się przodem do nocnej panoramy i zrobiła kilka zdjęć do swojej kolekcji. 

   Kiedy po następnych kilku minutach oboje znaleźli się ponownie na samym dole pod budynkiem ratusza Ibbie zatrzymała Ashtona chwytając go za ramię, więc przeniósł na nią swój zaciekawiony wzrok. 

-Dzięki - odezwała się, kiedy przekręcił na bok głowę wpatrując się w nią. - Mimo wszystko - dodała przewracając oczami. 

-Nie ma za co - zaśmiał się 

-Wracajmy już do domu.

-Oczywiście - zgodził się i chwycił ją za rękę ciągnąć delikatnie w swoją stronę. 

   Ibbie przez całą drogę starała się nie zwracać szczególnej uwagi na ich splecione palce. W tamtym momencie odczuwała kilka emocji na raz. Zmieszanie, zawstydzenie, nutę radości, ale co najważniejsze, czuła się niesamowicie bezpieczna kroczą obok Irwina. Mimo wszystko. 

*

Zrobiłam sobie rachunek sumienia i zrozumiałam, że tak długa przerwa pomiędzy 5. a 6. rozdziałem jest zdecydowanie grzechem ciężkim. Przepraszam, że tak długo nie pojawiało się nic na tym blogu, ale pochłonięta byłam pisaniem mojego pierwszego opowiadania Empire, które niedługo planuję zakończyć, a wtedy będę mieć więcej czasu na pisanie NSTS. Jednak nie chcę nic obiecywać, aby potem nikogo nie zawieść. Dziękuję za komentarze pod poprzednimi rozdziałami i jeżeli jeszcze ktoś chce czytać to ff to proszę zostawiać po sobie chociaż kilka słów w komentarzu. Kocham Was xx

6 komentarzy:

  1. Ja czytam i pisz teże tutaj

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej rozdział jest mega. Słodziutki Ash.
    Nie mogę się doczekać kolejnego
    PS będziemy czekać. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. *. * jakie piękne! Wreszcie 6rozdział<3 ale warto było tyle czekać. Nie przejmuj się tymi przerwami bo w porównaniu do innych autorek blogów czy tlumaczek nie jest jeszcze z Tobą tak źle. Szkoda, że tak mało osób czyta i komentuje... A może.. Mogłabym polecić NSTS i Empire na innych blogach albo na tt czy nie chciałabyś? Jeśli nie to ok tylko przykro trochę żeby taki talent się marnował (:
    Ciekawe co będzie w 7 o:
    Życzę Ci duużo weny do pisania zarówno tego bloga jak i Empire.
    I szczęśliwego Nowego Roku!!! *:
    Do następnego
    N:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię takiego na siłę wpychania swojego bloga u innych. Poza tym NSTS jak i Empire znajduje się na Spisie Fanfiction, więc jeśli ktoś będzie szukał opowiadania o Ashtonie, albo o bliźniakach Brooks na pewno je tam znajdzie ;)
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz xx

      Usuń
    2. Rozumiem, jesteś niesamowita. Taka skromna i w ogóle... Cieszę się że tu trafiłam ^_^

      Usuń
  4. Cudo. Ash taki kochany <3

    OdpowiedzUsuń