Nucąc pod nosem przerwaną w samochodowym radio piosenkę wspiął się po betonowych schodkach jednego z osiedlowych domków i staną przed ogromnymi, białymi drzwiami. Wcisnął niewielki guziczek umieszczony na ścianie i odczekał, aż ktoś z domowników odbierze zamówione jedzenie. Usłyszał głośny chichot po drugiej stronie drewnianej powłoki i zanim zdążył rozpoznać głos, jego oczom ukazała się uśmiechnięta twarz Sophie.
- Ashton? – Zapytała nieco zdziwiona, jednak po chwili odsunęła się na bok zapraszając chłopaka do środka.
- Tortille, sałatka i cztery razy frytki, to tutaj zamawiano? – Zapytał przenosząc swój wzrok z białej karteczki na twarz dziewczyny.
- Tak, tak – zgodziła się. – Pracujesz?
- Właśnie teraz kończę – uśmiechnął się, co od razu odwzajemniła.
- Oczywiście - wpatrywała się w niego i po chwili przypomniała sobie o jednej rzeczy. – Zanieś to do kuchni, ja zaraz wrócę z pieniędzmi – wskazała chłopakowi kierunek i zniknęła w pokoju, z którego rozchodziły się głośne śmiechy i rozmowy innych dziewcząt.
Ashton skierował się w ukazane mu miejsce i położył na kuchennym blacie torbę z zamówieniem. Rozejrzał się dookoła i usłyszał za sobą ciche poszeptywanie.
- Soph, nie pchaj mnie! – Zaśmiała się Ibbie i wpadła do kuchni przed przyjaciółką, która od razu zamknęła za nią drzwi i udała się na piętro.
- Cześć – Odezwała się brunetka spoglądając na Ashtona trochę zdezorientowanym wzrokiem. - Co ty tutaj robisz? – zapytała podchodząc bliżej stołu.
- Przywiozłem zamówienie – wskazał ręką na torbę i wzruszył obojętnie ramionami.
- Jak czoło?
- Mówiłem już, że to nic poważnego – odwrócił się do niej tyłem, aby wypakować zamówienie.
Kiedy skończył, zwiną torbę na pół i oparł się o kant blatu. Skrzyżował ręce na piersi i wskazał podbródkiem salon, z którego dochodziły głośne śmiechy.
- Babski wieczór?
- Tak jakby – zaśmiała się chwytając dłońmi za swoje ramiona.
- Jestem! – Usłyszeli głos Sophie, która z trzymanym w ręce portfelem weszła do środka kuchni.
Ashton podał dziewczynie kwotę, jaka musiała zapłacić za jedzenie, a następnie schował do firmowego portfela wyliczoną ilość banknotów.
- Reszta – oznajmił wyciągając przed siebie rękę z pieniędzmi.
- Jest dla ciebie – dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała z boku na Ibbie. – Skoro Ashton już tutaj jest, możecie wrócić razem do domu - zaproponowała zerkając to na brunetkę, to na chłopaka. Ashton spojrzał krótko w stronę Ibbie, a jego oczy przez chwile pochwyciły jej przygryzioną wargę.
- Muszę odwieź samochód do restauracji.
- Chyba nie chcesz, żeby twoja współlokatorka sama wracała do domu o tak późnej porze – Sophie uniosła znacząco brew ku gorze wyczekując odpowiedzi chłopaka. Ashton zaśmiał się jedynie spuszczając głowę, jakby było mu wstyd, za swoje niegrzeczne zachowanie.
- Poradzimy sobie – usłyszał głos Ibbie – Zobaczymy się na zakończeniu?
- Tak. Ashton przyjdziesz na nasze rozdanie świadectw?
- Ashton pewnie będzie pracował. Nie mecz już go.
- No dobrze. Tak tylko pytam. To do zobaczenia – uścisnęła Ibbie na pożegnanie i to samo uczyniła podchodząc do chłopaka. – Na razie i uważajcie na siebie – ostrzegła otwierając im drzwi.
Ibbie pomachała jeszcze przyjaciółce stojąc na podjeździe i kiedy ta zamknęła drzwi spojrzała na Ashtona, który obracał między palcami kluczyki do samochodu. Po chwili nacisnął niewielki guziczek i światła samochodu błysnęły krótko dając znak, że samochód został otwarty. Ashton wskazał ręką na pojazd zapraszając dziewczynę do środka.
- Ash, naprawdę nie trzeba, poradzę sobie – zapewniła stojąc w miejscu.
- Ash? – Zdziwił się podnosząc na nią wzrok. Dziewczyna wzruszyła ramionami nie wiedząc, o co mu chodzi. – Po raz pierwszy nie użyłaś pełnej formy mojego imienia – uśmiechnął się ukazując w policzkach dwa dołeczki.
- Tak jakoś wyszło. Dobra, jedzmy już – zasiadła na miejscu pasażera i zapięła pas bezpieczeństwa. Chłopak pokręcił jedynie głową i również wsiadł do samochodu. Uruchomił silnik, co sprawiło, że ciepłe powietrze klimatyzacji owiało ich twarze. Ibbie odgarnęła włosy na jedno ramię i zasiadła wygodniej we fotelu. Chłopak pogłośnił nieco radio samochodowe i wyjechał z podjazdu Sophie.
***
Niezręczna cisza panowała miedzy nimi, kiedy krocząc chodnikiem, kierowali się w stronę domu. Ashton schował dłonie głęboko w kieszenie swoich jeansów i zajęty był kopaniem niewielkiego kamyka przed sobą, który toczył się po betonowej powierzchni. Ibbie przyglądała się chłopakowi z boku, obserwując jego skupiony wyraz twarzy. Od momentu wejścia do samochodu, żadne nie odezwało się do siebie ani jednym słowem. Dziewczyna zastanawiała się, dlaczego przeważnie nie rozmawiają ze sobą, jak normalni ludzie będący w swoim towarzystwie. Ich wzajemna obecność oprawiona była jedynie ciszą i czasami ta cisza była dla dziewczyny nazbyt niezręczna. Jako, że należała do osób ciekawych świata i ludzi, chłopak był dla niej nieco niedostępny. Z jednej strony chciała dowiedzieć się nieco więcej na temat Ashtona, ponieważ jego osoba bardzo ją intrygowała. Z opinii znajomych wiedziała, że chłopak był całkiem ciekawą osobą, jednak ona sama nie znała go na tyle dobrze, aby móc się o tym sama przekonać.
- O czym myślisz? – Zapytała nagłe i po chwili zdała sobie sprawę z tego, ze słowa same popłynęły z jej ust. Ashton spojrzał na nią marszcząc czoło.
- Co? – Zaśmiał się widząc jej zdezorientowany wyraz twarzy. – Zastanawiasz się, o czym myślę?
- Nic nie mówisz, wiec musisz nad czymś bardzo intensywnie rozmyślać.
- Zastanawiam się, dlaczego Sophie chciała, abym przyszedł na wasze zakończenie.
- Pewnie dlatego, że sama je organizuje i chce wszystkim pokazać jakie będzie cudowne i niezapomniane – odparła.
- Jak się czujesz ze świadomością, że już za kilkanaście godzin całkowicie zakończysz swoją przygodę z edukacją? Jeżeli nie wybierasz się na studia – dodał spoglądając na nią.
- Mam taki zamiar, ale nie wiem jeszcze dokładnie, w którym kierunku pójdę. Zastanawiam się nad dwoma wyborami.
- Dobrze jest mieć kilka opcji. Na pewno wybierzesz tą, która najbardziej do ciebie pasuje.
- Oby – zaśmiała się odgarniając włosy na plecy. – Dlaczego ty nie udałeś się na żadne studia?
- Zaraz po skończeniu szkoły wyjechałem i tak się złożyło ze nie miałem czasu na dalsza naukę.
- Dlaczego wyjechałeś?
- Chciałem się stąd wyrwać, ale tak naprawdę miałem nadzieję, że odszukam swojego ojca.
Ibbie spojrzała na Ashtona zwalniając nieco kroku. Nie spodziewała się, że powodem wyjazdu chłopaka był właśnie jego tata. Przeczuwała, że nawet pani Irwin nie miała pojęcia o zamiarach syna. Przed jej oczami pokazał się obraz starszego mężczyzny i Ashtona, którzy spotykają się zapewne po raz pierwszy od rozwodu państwa Irwin. Ibbie zaczęła zastanawiać się jak wyglądało ich spotkanie. Czy Ashton zarzucił swojego ojca pretensjami, czy też może starał się uzyskać odpowiedzi na nurtujące go pytania? Może doszło miedzy nimi do poważnej kłótni, która jeszcze bardziej pogorszyła relacje między ojcem a synem? Istniała również możliwość, że chłopak wcale nie spotkał się z tatą.
- Co mu powiedziałeś?
- Raczej, czego nie powiedziałem – zaśmiał się z kpiną. – Okazało się, że mój kochany tatuś jest prezesem w firmie, którą jego obecna żona odziedziczyła po swoim ojcu. Ten człowiek nawet nie miał czasu, aby chociaż ze mną porozmawiać. Nie mógł zobaczyć się z własnym synem, albo po prostu nie chciał. Najwyraźniej przeszłość była dla niego tematem całkowicie zamkniętym, a rodzina, którą stworzył na przedmieściach nie była tak wystarczająca i ciekawa, jak życie z kochanką w wielkim mieście – oznajmił z obrzydzeniem krzywiąc się wyraźnie. – Zawsze był zapracowany, a przynajmniej tym karmił moją mamę, która siedząc z małym dzieckiem w pustym domu tak naprawdę była oszukiwana. Chciał zapewnić wystarczający byt rodzinie – zaśmiał się zaczerpując gwałtowniej powietrza, jakby chciał uspokoić swoje nerwy. Był wyraźnie spięty, a Ibbie zaczynała żałować, ze poruszyła temat jego wyjazdu.
Obserwując jego napięte mięśnie i wyprostowane ramiona wyciągnęła przed siebie rękę, jednak szybko ją cofnęła. Nie wiedziała, jak chłopak zareaguje na jej dotyk i ostatnie, co było jej potrzebne, to wyładowanie złości na niej.
- Każda kobieta powinna zastanowić się, dlaczego mężczyzny nie ma dłużej w domu.
- Nie mów tak. Nie każdy jest jak twój ojciec – pokręciła głową.
- A co z twoimi rodzicami? Wiecznie zapracowani? Otwórz oczy zanim będzie za późno.
- Tak, mój tata dużo pracuje – zgodziła się. – Ale nigdy nie zdradził mamy i przenigdy tego nie zrobi.
- Jesteś pewna – stwierdził spoglądając na nią.
- Moja mama nie żyje – oznajmiła, a cisza ponownie zapanowała miedzy nimi.
Ashton odwrócił wzrok, jakby chciał uniknąć swojej dociekliwości, jednak było już za późno, a tematu, na jaki zeszła ich rozmowa nie można było ominąć. Chciał uświadomić Ibbie, że jego przemyślenia często mają swoje uzasadnienia w rzeczywistości. Sprawił jednak, że przywołała tematy niewygodne nawet dla niego samego.
- Przepraszam – odezwał się po chwili.
- Ludzie zawsze przepraszają, kiedy mówię im, że mojej mamy już nie ma, jakby była to ich wina, ale nie jest.
- Przepraszam, za to, że śmiałem mieć zdanie na temat twojego taty. Właściwie go nie znam, a oceniam go przez pryzmat błędów, jakie popełnił mój ojciec. Nie powinienem był tego robić.
- Nie każdy mężczyzna poświęcający swój czas zdradza rodzinę. Czasami trzeba poświecić swój czas aby mieć tą rodzinę, nawet jeśli się z nią nie jest. Jeżeli rozumiesz, o co mi chodzi.
- Twój tato z pewnością ma szczęście móc mieć taką mądra i rozważną córkę.
- Przesadzasz – zaśmiała się odwracając głowę w drugą stronę.
- Mam się przekonać o tym, że mówię prawdę? W sumie już raz się pomyliłem i tym razem również mogłem. Możesz okazać się mało inteligentną nastolatką.
- Mało inteligentną nastolatką? – powtórzyła. – Chciałbyś – żachnęła wspinając się po schodkach prowadzonych na werandę domu pani Irwin.
Nawet nie spostrzegli, kiedy znaleźli się już na miejscu, a droga do domu minęła im zdecydowanie zbyt szybko. Ibbie otworzyła drzwi i od razu ich uszu dobiegły dźwięki wydobywające się z telewizora umieszczonego w salonie. Anne zapewne oglądała swój serial.
- Do zobaczenia jutro – pożegnała się Ibbie udając się na górę do pokoju.
- Jutro to zawsze nowy czas na poznawanie twojej mądrości i rozwagi. Zobaczymy, czy się myliłem – uśmiechnął się szeroko, a dziewczyna przewróciła jedynie oczami.
- Dobranoc Ashton.
- Wracamy do pełnej formy imienia. A już myślałem, że mamy to za sobą – Ibbie pokręciła jedynie głową i zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
Ashton stał chwilę u podnóża schodów i wpatrywał się w miejsce, gdzie przed chwilą stała dziewczyna. Przygryzł dolną wargę, aby ukryć swój szeroki uśmiech, który zaczynał wstępować na jego usta.
- Wszystko w porządku? – Usłyszał za sobą głos mamy, która przeniosła swój badawczy wzrok z twarzy chłopaka na pierwsze piętro.
- Tak mamo – uśmiechnął się i ucałował delikatnie jej policzek.
Pierwsza! Nareszcie dodałaś rozdział! <3 Jest boski, boski. *o*
OdpowiedzUsuńNo i już zaczyna się coś dziać pomiędzy Ash'em i Ibbie.
Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się następny rozdział. Pozdrawiam, weny życzę.