Ibbie wrzuciła do swojej prawie w ogóle nie rozpakowanej torby kosmetyczkę i inne rzeczy, które zabrała ze sobą na ten wyjazd. Sophie zapięła już swój bagaż i właśnie przeglądała coś w telefonie. Ibbie opadła na łóżko, sprawiając, że materac ugiął się pod jej ciężarem, a przyjaciółka spojrzała na nią znacząco. Ibbie odgarnęła włosy na jedno ramię i spojrzała na jej plecy. Sama nie wiedziała, jak zacząć temat związany z Calumem.
Dzisiejszy poranny incydent sprawił, że Ibbie nie mogła przestać myśleć o brunecie. W końcu zebrała w sobie odwagę, aby nieco podpytać przyjaciółkę o jej relację w chłopakiem. Sophie należała do osób otwartych i zawsze szczerze mówiła Ibbie wszystkie nowinki, jakie działy się w jej życiu. Jednak tym razem blondynka szczędziła jej swoich informacji.
-Więc, ty i Calum? - zapytała odciągając uwagę przyjaciółki od wyświetlacza telefonu.
-Nie - uśmiechnęła się w jej stronę, jednak Ibbie dostrzegła odrobinę smutku w wyrazie jej twarzy. - Za to ty i Ashton jesteście całkiem blisko.
-Co z tym Hoodem jest nie tak? Myślałam, że w końcu się określił.
-Calum już taki jest. Kokietuje, jest blisko, ale nie wystarczająco. Po prostu muszę czekać - wzruszyła ramionami. - Może za dużo sobie też wyobraziłam - oznajmiła cicho wracając wzrokiem do swojego telefonu.
Ibbie usiadła prosto obok przyjaciółki i spojrzała na nią uważnie z boku. Poruszając temat Caluma sprawiła, że Sophie posmutniała. Dziewczyna nigdy nie kryła się ze swoimi uczuciami. Zawsze mówiła, co leży jej na sercu, jednak tym razem coś było nie tak .
-Sophie, jeśli chcesz, mogę z nim porozmawiać.
-A ja wyjdę na idiotkę? - zaśmiała się i pokręciła głową. - Wiem, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką i chcesz mi pomóc, jednak takie sprawy muszę załatwić sama. Poza tym znam Hooda dłużej niż ty i wiem, że nie można go naciskać. Dlatego, jak na razie zostawię to tak, jak jest.
Ibbie pokiwała jedynie głową spoglądając przed siebie. Skoro od Sophie nie mogła wyciągnąć żadnych konkretnych informacji musiała szukać dalej. Fakt, że brunet zwodzi jej przyjaciółkę i nie robi nic poza tym, trochę zmartwił Ibbie. Dziewczyna przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie na imprezie z okazji zakończenia szkoły. To właśnie wtedy pierwszy raz poznała Caluma. Potem wspólne spotkanie w jego pracowni. Dotarło do Ibbie, że w tamtym momencie chłopak otworzył się przed nią, pokazując jej część swojego prywatnego świata, o którym zapewne wiedzieli tylko nieliczni. Nie mogła również wymazać z pamięci momentu, kiedy brunet pocałował jej policzek, w dodatku na oczach Ashtona. Co prawda może był to niewinny, przyjacielski gest, jednak Ibbie odczytała z niego nieco więcej. Była zaskoczona, ale późniejsza rozmowa z przyjaciółką o jej uczuciach sprawiła, że Ibbie przestała postrzegać Caluma, iż chłopak mógł czuć do niej coś więcej.
Teraz spostrzegła, że naprawdę za dużo myślała o całej tej sytuacji z ich krótką przyjaźnią. Za bardzo doszukiwała się drugiego dna w ich relacji. Musiała przestać zastanawiać się nad zachowaniem Caluma. Ibbie postanowiła wziąć sobie do serca radę Soph. Skoro Calum zawsze jest blisko, jednak nie wystarczająco, aby widzieć w tym coś więcej niż przyjaźń, ona postanowiła nie zwracać już na to uwagi.
Nie byłoby z jej strony w porządku rozmyślać o Claumie, skoro wiedziała, że Sophie jest w nim zakochana. To było nie tylko niesprawiedliwe, ale też Ibbie mogła zdradzić przyjaźń nawet przez takie głupie rozmyślanie. Na jej drodze stał teraz też Ashton. Skoro zaczynała z nim, nie mogła tak się zachowywać. Pokręciła energicznie głową, aby pozbyć się z niej obrazu Caluma.
-Jesteście gotowe? - zapytał Michael pojawiając się w pokoju.
-Tak, możemy jechać - powiedziała Sophie wstając z miejsca i chwyciła za rączkę swojej torby podróżnej, po czym opuściła pomieszczenie.
-W porządku? - zapytał chłopak spoglądając na Ibbie, a ona jedynie uśmiechnęła się pociesznie w jego stronę i skinęła głową.
Wychodząc przed domek jeszcze raz spojrzała tęsknie na ocean, znajdujący się za jej plecami. Zaciągnęła odrobinę świeżego, morskiego powietrza i uśmiechnęła się do siebie. Poczuła, jak Ashton objął ją ramieniem, po czym pocałował w czubek głowy. Spojrzała na niego wtulając się w jego bok. Chłopak popatrzył na nią, a wyraz jego twarzy nie wskazywał niczego konkretnego. Po prostu stał, obejmując ją i wpatrując się w jej oczy. Wiedział, że nie mógł zepsuć tej relacji. Ibbie wydawała się zbyt wartościową osobą, aby po prostu odpuścić, a co gorsza odrzucić to uczucie, które zaczynało w nim kiełkować. Powoli zaczynał się do tego przyzwyczajać, a ciepło, które oblewało za każdym razem, jego serce, kiedy Ibbie była blisko niego, było najprzyjemniejszą rzeczą, jaką doświadczył w swoim życiu.
Ashton już dawno się nie zakochał. Przez dwadzieścia jeden lat tak naprawdę nie pokochał nikogo całym sobą. Poznał setki dziewczyn, jednak żadna nie wzbudziła w nim takich odczuć, jak Ibbie. Czuł, że ta znajomość znajdzie swoje stałe miejsce w jego sercu. Teraz jednak musiał jak najlepiej zapracować na to, czy będzie ona miała pozytywny odezw, czy może jednak wszystko okaże się pomyłką. W głębi duszy miał nadzieję, że jednak los uśmiechnie się do nich i sprawi, że razem osiągną wspólne szczęście. Na chwilę obecną, chłopak nawet nie śmiał z niego rezygnować. Chciał się zakochać, całkowicie, totalnie, niepodważalnie. Chciał się zakochać w Ibbie, tak, aby żadna inna dziewczyna nie była w stanie zająć jej miejsca.
Może i wydawać się to głupie i przereklamowane, ale Ashton w tamtym momencie myślał tylko o niej i nie chciał żadnej innej. Liczyła się tylko ona, a uśmiech malujący się na jego ustach był tego jednoznacznym potwierdzeniem.
-Co cię tak cieszy, Irwin? - zapytała Ibbie unosząc znacząco brew ku górze.
Czy nie było oczywiste, że cieszył się, że ma ją przy sobie? Cieszył się, że jego uczucia właśnie płoną żywym ogniem, który szybko nie zgaśnie. Wiedział, że może zostać zraniony, jednak w przypadku Ibbie nawet tego nie podejrzewał. W jej oczach widział coś, co pozwalało mu myśleć pozytywnie. Dostrzegał w jej spojrzeniu radość i ciekawość nowej relacji, jaka zaczyna się między nimi rozwijać. To sprawiało, że nadzieja na pierwszy poważny związek była niczym oddech. Właśnie uświadomił sobie, jak bardzo tego potrzebował.
-Cieszę się, że jesteś ze mną - powiedział ukazując w policzkach swoje dołeczki, które za każdym razem zwalały Ibbie z nóg. Od razu dotknęła jego policzka gładząc pokrytą lekkim zarostem skórę.
-Co ci pozwala definiować nas jako związek, Ash? - zapytała poważnie, jednak błąkający się po jej ustach uśmieszek sprawił, że jakakolwiek obawa przed odrzuceniem nie miała miejsca.
-Samo użycie mojego zdrobnienia - szepnął do jej ucha i lekko przygryzł jego płatek.
Ibbie przewróciła oczami, po czym odsunęła się do tyłu w poszukiwaniu swojego bagażu. Już miała chwycić go w swoje ręce, kiedy Ashton uprzedził ją. Dziewczyna uśmiechnęła się w podzięce i ruszyła przed nim do samochodu chłopaka, który czekał w porcie nieopodal.
***
Ibbie ostatni raz przejrzała swój list aplikacyjny na uczelnię, w poszukiwaniu jakichkolwiek błędów. Upewniając się, że niczego nie pominęła, wysłała dokumenty ze szkoły na pocztę wybranych przez siebie uczelni. Jedna z ofert skusiła ją ciekawym programem, jednak siedziba szkoły mieściła się na drugim końcu Australii. Było to zdecydowanie za daleko domu, a teraz sama nie wiedziała, po co tak naprawdę zwróciła na nią uwagę. Druga uczelnia wiązała się z jej pasją, jaką była fotografia. Ojciec Ibbie wiedział, o marzeniach córki związanych z blogowaniem i wszystkiemu, co wiązało się z aparatem fotograficznym. Miał jednak nadzieję, że córka poważnie potraktuje swoją przyszłość i pokieruje się w bardziej stabilnym kierunku. Na chwilę obecną mężczyzna nie widział z jej hobby żadnego zarobku. Gdyby Ibbie zajęła się tym profesjonalnie, może i udałoby się jej przekonać ojca, do swojego talentu robienia zdjęć. Mogłaby w przyszłości rozwinąć się na tyle, aby począć kroki w kierunku marketingu, jak jej ojciec. Może nawet razem mogliby pomyśleć, o otworzeniu swojej własnej firmy. Zamykając swojego laptopa przewróciła się na plecy, aby spojrzeć bez namysłu na sufit. Był początek tygodnia, południowa pora dnia, a Ibbie nie miała bladego pojęcia, jak zagospodarować swój czas. W końcu postanowiła udać się do centrum miasta. W jej głowie zrodziła się myśl, którą jak najszybciej postanowiła zrealizować.
Otworzyła szafę, z której wyciągnęła pasujący na dzisiejszą ciepłą pogodę letni kombinezon. Rzuciła kątem oka na swoją nadal nierozpakowana torbę i westchnęła przeciągle. Wyciąganie reszty ubrań było w chwili obecnej bezsensownym pomysłem. W przyszłym tygodniu wracał jej ojciec, więc zaraz po jego powrocie, wróciłaby do domu, zwalniając w końcu pokój Ashtona.
Przygotowawszy się do wyjścia zabrała ze stolika swój telefon, po czym schowała go do swojej ulubionej torebki. Ostatni raz przejrzała się w lustrze, aby potem wyjść z mieszkania. Po zamknięciu zamka od razu skierowała się do restauracji, w której pracował Ashton. Chłopak w wolnych chwilach, kiedy nie rozwoził zamówionego jedzenia, pomagał pani Elenie w obsłudze gości na miejscu. Dziewczyna postanowiła złożyć mu niezapowiedziana wizytę i miała nadzieję, że jednak zastanie go i może nawet uda jej się z nim porozmawiać. Skoro nie miała żadnego pomysłu na spędzenie reszty poniedziałku, wizja oglądania Irwina, który lawirował między stolikami była całkiem ciekawa. Nie była tylko pewna, czy chłopak będzie chciał, aby podglądała go w pracy.
Kiedy trafiła już na miejsce, od razu zajrzała do środka. przy kilku stolikach siedzieli klienci, zajęci swoimi sprawami i nawet nikt nie zwrócił uwagi na Ibbie. Dziewczyna od razu dostrzegła za lada starsza kobietę i stwierdziła, że jest to sama właścicielka. Wiedziała od Ashtona, że oprócz niego, pani Elena zatrudnia jeszcze tylko kucharza.
Zamówiła dla siebie zielona herbatę, po czym udała się do jednego z wolnych stolików blisko okien. Ruch na ulicach Sydney był niewielki. Ibbie rozejrzała się dookoła i dopiero wtedy dostrzegła niewielkich rozmiarów ulotkę, która leżała na stoliku. Podniosła ją i uważnie zaczęła czytać treść, z której wywnioskowała o zbliżającym się koncercie lokalnej grupy o nazwie "5 Seconds of Summer". Z racji iż było lato, czas wakacji, a nazwa nowo poznanej grupy zachęcała jeszcze bardziej, do udania się na koncert, Ibbie postanowiła zabrać ulotkę ze sobą.
Wyciągnęła telefon i szybko napisała wiadomość do Sophie o swoim pomyśle udania się na koncert. Przyjaciółka niestety miała już zajęty koniec tygodnia, dając znać, że musi zostać z młodszym rodzeństwem. Dziewczyna zawsze pomagała rodzicom w opiece nad pozostałą dwójką młodszych sióstr. Nie było w tym nic dziwnego, a Ibbie była przyzwyczajona, że przyjaciółka poświęca swój wolny czas dla rodziny.
Po dłuższej chwili oczekiwania jej oczom ukazała się postać Ashtona, który zamienił kilka słów z panią Eleną, po czym spojrzał w kierunku Ibbie. Początkowo wydawał się zdziwiony, potem zmieszany, a następnie uśmiechnął się i ruszył w jej kierunku z zamówioną przez dziewczynę herbatą. Postawił filiżankę na stoliku, a na usta Ibbie od razu wstąpił szeroki uśmiech.
-Hej - przywitała się spoglądając na niego.
-Cześć - powiedział, po czym pochylił się do przodu i pocałował jej policzek na przywitanie. - Co tu robisz? - zapytał wesoło przysiadając się naprzeciw niej.
-Nudziłam się w domu. Postanowiłam cię odwiedzić. Mam nadzieję, że nie sprawiam ci kłopotu? - zapytała spoglądając niepewnie na panią Elenę, która z uśmiechem polerowała kryształową szklaneczkę i ukradkowo spoglądała w stronę ich dwójki.
-Jest w porządku. Nie masz się czym martwić - powiedział sięgając po jej dłoń, z którą od razu splótł swoje palce. - Czekam za jedzeniem, które potem będę musiał zawieźć do klienta. To zajmie chwilę, więc mam trochę wolnego czasu.
-Znalazłam tą ulotkę na stoliku - zaczęła pokazując ją Ashtonowi, a chłopak od razu przeniósł wzrok na drobny druczek. - Sophie nie ma czasu w piątek. Już ją pytałam, czy chciałaby ze mną iść, jednak musiała odmówić.
-Proponujesz mi randkę? - uśmiechnął się szeroko spoglądając na Ibbie.
Dziewczyna od razu spuściła wzrok nieco zawstydzona czując, jak jej policzki oblewa niechciana czerwień. Ashton od razu zauważył, że zawstydził dziewczynę, więc wyciągnął dłoń w jej stronę i pogłaskał jej rozgrzaną skórę. Ibbie mimowolnie wtuliła policzek w jego dużą dłoń i uśmiechnęła się nie mając kompletnie pojęcia, jak odpowiedzieć na jego pytanie.
Oboje drgnęli, kiedy po wnętrzu rozległ się charakterystyczny dzwoneczek obwieszczający przyjście nowego klienta. Ashton spojrzał za siebie napotykając kiwnięcie pani Eleny, więc zrozumiał, że jego krótka chwila przerwy właśnie dobiegła końca.
Chłopak podniósł się z miejsca, lecz zamiast wrócić do pracy, pochylił się jeszcze nad stolikiem i spojrzał głęboko w oczy Ibbie nie ukrywając swojego szerokiego uśmiechu. Dziewczyna chwyciła jego podbródek i krótko pocałowała go w usta. Ashton westchnął, co wywołało u Ibbie falę ciepła, która rozlała się po jej ciele. Chciała, aby został nieco dłużej, jednak nie mogła odciągać go od pracy. Popchnęła lekko jego klatkę piersiową śmiejąc się cicho, po czym sięgnęła po swoją stygnącą herbatę.
*
Kto ma na tyle pokręconą wyobraźnię, aby wplatać w wątki zespół 5SOS, w którym nie ma sosów? :D Wyjaśniam: członkowie zespołu nie są naszymi bohaterami. PS. Zaktualizowałam wattpad, więc teraz rozdziały będą pojawiać się równocześnie tam i na blogerze.
Ej no wiesz ja już sobie wyobraziłam jak Ash jej mówi że z wielką chęcią by poszedł ale gra w tym zespole a ty mi mówisz że oni w nim nie grają LOL dziwnie sie czuje przez to.. Ale oni są słodcy o mamo ciekawi mnie tylko co z Calem, czekam na następny. Weny i buziaki
OdpowiedzUsuńPs. No rozdział oczywiście CUDO
/ Anna x
Też się z tym dziwnie czuję x
Usuń