powrót 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19
więcej
Rozdział 3.
11 sierpnia 2014 o
   Wlewając wodę do dzbanka z kwiatami zamyśliła się. Poczuła, jak zimna ciecz wylewa się na jej dłonie, więc szybko odstawiła plastikową butelkę na bok wraz ze szklanym wazonem i pochwyciła niewielką ścierkę leżącą nieopodal jej dłoni. Zaczęła ścierać rozlaną wodę z kuchennego blatu, kiedy usłyszała głośny trzask wydobywający się z garażu dobudowanego obok domu. Wzdrygnęła się na ogromny huk i przełknęła ślinę. Pomimo szmerów wydobywających się z pomieszczenia w domu panowała całkowita cisza. Ibbie spojrzała na widzący zegar ścienny i stwierdziła, że pani Irwin już od dwóch godzin jest w pracy. Przeniosła swoje spojrzenie na salon, który emanował pustką, więc wywnioskowała, że Ashton musiał gdzieś już wyjść. Poczuła, jak jej dłonie zaczynają trząść się ze strachu. Myślała, że dzisiejszego poranka jest sama w domu. Teraz docierało do niej, że jakiś intruz kręcił się po mieszkaniu. Najciszej jak tylko umiała podeszła do drzwi wejściowych i sprawdziła, że są zamknięte. Nie uwzględniając bramy garażowej, było to jedynie wejście do domu pani Irwin, więc skierowała swoje kroki w stronę garażu. Otworzyła cicho drzwi i stojąc we wejściu nasłuchiwała chwilę. Usłyszała głośne przeklniecie i kolejny huk. Wzdrygnęła się ponownie i kiedy do jej uszu dotarło ciche pojękiwanie Ashtona, odważyła się wejść do środka. 


   Na podłodze, gdzie przeważenie stał samochód Anne, zobaczyła istny bałagan i przewrócony, drewniany regał, który swoją wysokością i rozpiętością zajmował całą ścianę. Zauważyła pod nim leżącego chłopaka, który próbować odsunąć do siebie mebel. Bez zastanowienia podbiegła i przykucnęła przy nim.

- Ashton, nie ci nie jest?  Zapytała zwracając jego uwagę na sobie. W oczach chłopaka dostrzegła ulgę, która szybko zmieniła się w zmieszanie.
-Możesz mi pomóc? – Poprosił wiercąc się pod ciężarem i wyrzucając przed jakieś plastikowe wiadro, które odbiło się o ścinę i przeturlało na drugi koniec garażu. 

   Chwyciła drewnianą półkę i z całych sił dźwignęła ją do góry. Podtrzymując regał, który był o kilka razy większy od niej samej, odczekała, aż chłopak wysunie się spod niego. Kiedy Ashton pomógł jej ponieść mebel i ustawić do pionu odetchnęła z ulgą i otarła o siebie dłonie ścierając z nich kurz. Chłopak odetchnął z wyraźną ulgą, po czym zaśmiał się do siebie. 

- Już dawno trzeba było przykręcić go do ściany.  oznajmił z wyciągniętymi przed siebie rękami, które przytrzymywały mebel.

   Kiedy odsunął dłonie sprawdził, czy regał nie przesuwa się do przodu i zadowolony z jego nieruchomej postawy opuścił dłonie luźno po obu swoich bokach.

- O mój Boże, Ashton – usłyszał pisk Ibbie i spojrzał na nią marszcząc brwi. – Ty krwawisz  wskazała na jego czoło, więc momentalnie podniósł dłoń w to miejsce i palcami starł szkarłatną ciecz spływającą powoli po jego twarzy. – Masz zakurzone ręce, nie dotykaj tego - ostrzegła chwytając jego nadgarstek i odciągając palce od czoła. – Trzeba to przemyć. 

- Spokojnie, nic mi nie jest – zaśmiał się ukazując swoje dołeczki w policzkach.

   Kiedy kilka kropel krwi spadło na jego szarą koszulkę oboje przenieśli na nie swoje spojrzenia. 

- Nie obchodzi mnie to. Chodź – postanowiła ciągnąc go za ramię, więc z głośnym westchnięciem ruszył za nią do kuchni. 

   Dziewczyna odszukała w niej apteczkę, która znajdowała się w jednej z szafek zawieszonych na ścianie. Wspięła się na place, aby sięgnąć po białe opakowanie i kiedy tylko chwyciła je w swoje dłonie, odgarnęła włosy na plecy. Podeszła do chłopaka, który stał oparty o stół, a na klatce piersiowej miał skrzyżowane ręce i uważniej się jej przyglądał. 

- Co? – Zapytała, kiedy przeniósł swój wzrok z jej nóg na twarz. Jedynie wzruszył obojętnie ramionami. 

   Ibbie otworzyła apteczkę i wyciągnęła z niej wodę utlenioną i kilka wacików. Nasączyła jeden z nich i zaczęła obmywać ranę chłopaka, który skrzywił się momentalnie i odrobinę odsunął swoją twarz od jej dłoni. 

- Nie ruszaj się – ostrzegła ponownie przykładając nasączony wacik do jego rany, jednak tym razem zrobiła to o wiele delikatniej. 

   Ścierając z jego twarzy krew poczuła, jak jej wysoko uniesiona ręka powoli zaczyna cierpnąć. Opuściła ją na chwilę na dół i poruszała nadgarstkiem. 

- Nie sięgasz? – Zapytał z rozbawieniem Ashton przymykając oczy i unosząc do góry podbródek. 

- A z tobą, co się stało? Duży chłopiec nie podołał dużemu regałowi? – Odparła zaczepkę i skupiła się na odklejaniu plastra. 

- Nie był przykręcony – prychnął nadal z zamkniętymi oczami.

   Ibbie nacisnęła na jego ramiona, zmuszając tym samym, aby nieco przysiadł na stole. Chłopak chwycił palcami drewniany blat i odczekał w ciszy, aż dokończy ona przyklejanie na jego ranę plastra. 

- Gotowe – usłyszał po chwili i otworzył oczy. 

- Dzięki – podszedł do lustra zawieszonego w korytarzu i przejrzał się swojemu odbiciu. – Niezbyt ładnie to wygląda – mruknął do siebie. 

- Nie marudź. Mogło się to gorzej skończyć – oznajmiła Ibbie wyrzucając zużyte waciki do kosza na śmieci i odkładając apteczkę na jej wcześniejsze miejsce.

- Z opatrunkiem przyklejonym do połowy czoła raczej marnie będę wyglądał na rozmowie kwalifikacyjnej. 

- Szukasz pracy? – Zaciekawiła się stając u podnóża schodów, które prowadziły na równie niewielkie piętro co parter. 

   Dom pani Irwin nie należał do ogromnych. Prawdę powiedziawszy był bardzo malutki, bo znajdowały się w nim zaledwie dwie sypialnie, korytarz, łazienka, kuchnia z salonem i garaż. Ibbie podejrzewała, że po rozwodzie państwa Irwin, Anne nie było stać na wykup czegoś większego. Uwzględniając fakt, że została sama z synem, ten dom był dla nich wystarczający. W obecnej sytuacji zrobiło się w nim trochę tłoczno, bo pojawienie się nowego domownika poważnie zakłócało harmonię tych czterech ścian. Pomimo tego iż to pojawienie się miało być tylko chwilowe. 

- Miałem zamiar szukać pracy, ale w obecnej sytuacji.. – wskazał na swoje czoło – Odroczę to w czasie. 

- Kto by pomyślał, że facet aż tak bardzo może przejmować się swoim wyglądem – westchnęła Ibbie i skierowała się w stronę swojego tymczasowego pokoju. 

- Wcale nie jesteś zabawna – usłyszała wołanie chłopaka z dołu i zamknęła za sobą drzwi od pokoju, kręcąc jedynie głową. 

*** 

   Wsłuchiwała się w przemowę swojej znajomej, która stojąc na scenie wypowiadała wyuczoną już na pamięć kwestię, jaką musiała powiedzieć na zakończenie szkoły. Ibbie często bywała na próbach, z okazji zakończenia roku szkolnego, ale nie brała w nich czynnego udziału. Przeważnie godziła się przychodzić na te zabrania, ponieważ Sophie była odpowiedzialna za część artystyczną i jako przewodnicząca klasy nadzorowała cały ceremoniał. Przyjaciółka Ibbie ostatnimi tygodniami była pochłonięta całkowicie swoją pracą i obowiązkami, więc dziewczyny mogły spotykać się jedynie na przerwach między próbami. Poza tym Ibbie wolała przychodzić tutaj, niż spędzać samotnie przedpołudnia. Usłyszała, jak drzwi do ogromnej auli otwierają się i spojrzała w tamtym kierunku widząc zmierzającego ku niej Caluma. Uśmiechnęła się do niego i kiedy opadł na krzesło obok niej, przywitała się z nim. 

- Co tutaj robisz? – Zapytał Calum wyciągając przed siebie nogi i zaplatając na brzuchu place. 

- Czekam na Soph, a ty? 

- Chciałem przekonać się, czy to zakończenie będzie tak samo nudne, jak wszystkie w ubiegłych latach. 

- Sophie wkłada w nie dużo serca i pracy, więc na pewno nie będzie nudne – odezwała się w obronie przedsięwzięcia, jakiego podjęła się jej przyjaciółka.

- Spokojnie, tak tylko sobie żartuję – uśmiechnął się wpatrując przed siebie. – To jak długo znacie się ze Soph? – Zapytał po chwili ciszy, więc Ibbie przeniosła na niego swoje spojrzenie. 

- Odkąd byłyśmy małymi dziećmi. Nasze mamy również uczęszczały w liceum do tej samej klasy.

- Więc tworzycie w czwórkę fajną paczkę przyjaciół – zażartował, na co Ibbie poprawiła się na swoim miejscu. 

-Moja mama nie żyje – odparła, a chłopak momentalnie spoważniał i usiadł prosto. 

- Wybacz – powiedział szczerze zerkając na nią z boku. 

- W porządku. Ale masz rację, tworzyłybyśmy udaną paczkę przyjaciółek – uśmiechnęła się do siebie obserwując Sophie, która wymachiwała rękami do aktorów stojących na scenie. – A ty, jak długo ją znasz? Dziwne, że o tym nic nie wiedziałam.

- Od jakiś dwóch lat? – Zastanowił się i po chwili potwierdził to skinieniem głowy. 

- Czyli od czasu, kiedy Ashton wyjechał? 

- Chyba tak.

- Przyjaźniłeś się z nim? 

- Bardzo – zgodził się. – Był moim najlepszym kumplem. 

- Więc dlaczego wyjechał? – Zaciekawiła się podciągając kolano pod brodę i siadając wygodniej na krzesełku.

- Ashton jest starszy i to on pierwszy skończył szkołę. Kiedyś latem przyszedł do mnie i oznajmił, że wyjeżdża – wzruszył ramionami bawiąc się niedowiązaną sznurówką swoich czarnych butów. – Kiedy zapytałem go dlaczego odpowiedział, że nie chce zostać w Sydney. I wyjechał – dodał po chwili. 

- Miałeś do niego żal? 

- Że zostawił tutaj przyjaciół i zniknął na prawie dwa lata? Nie – odpowiedział – Bardziej miałem żal do niego, że zostawia tutaj swoją mamę. Nie powinien tak postępować względem niej. 

- Co się stało z jego rodzicami? Mam na myśli powód ich rozwodu – przybliżyła. 

- Sama go zapytaj. Nie będę rozmawiać o prywatnych sprawach moich przyjaciół. Jeśli będzie chciał, to sam ci wszystko opowie – Ibbie pokiwała jedynie głową czując, że za bardzo pogrążyła się w zdobywanie informacji na temat chłopaka i jego rodziny. 

   Nie wiedziała skąd znalazła się w niej nagła potrzeba bliższego poznania Ashtona i jego historii. Może wspólne mieszkanie pod jednym dachem przyczyniły się do tego, że chciała wiedzieć o nim coś więcej. Panią Irwin znała już od kilkunastu miesięcy. Była ona częstym gościem w ich domu i zawsze zajmowała się nią, kiedy tata nie mógł. Była jego dobrą znajomą, która nigdy nie odmówiła mu pomocy. Nawet teraz, kiedy musiał wyjechać na trzy tygodnie zajmując się jakąś nową kampanią reklamową. W głębi serca była jej ogromnie wdzięczna za trud, jaki wkłada w pomaganie jej rodzinie. Teraz zrozumiała, że nie tylko dobre serce skłoniło do tego kobietę. Może czuła się samotna i chciała zapełnić jakoś pustkę po wyjeździe jej syna. To uczucie na pewno towarzyszyło jej od dłuższego czasu. Najpierw rozstała się z mężem, potem musiała pogodzić się z decyzją Ashtona. Ibbie czuła, że te sytuacje muszą być dla tej kobiety bardzo trudne i zaczęła podziwiać jej wytrwałość w dążeniu przez swoje życie, na którego drodze los zsyłał same przeciwności.

*

Gdyby nie Wy, ten rozdział nie pojawiłby się dzisiaj na blogu. Ostatnie komentarze niesamowicie zmotywowały mnie do napisania kolejnego rozdziału, który zapewne nie pojawiłby się nawet w najbliższym czasie. Muszę przyznać, że bardzo dziwnie pisze mi się tą historię, ponieważ mam w głowię wizję jej dalszych wątków i zakończenia. Miejmy nadzieje, że w miarę płynnie będę podążać do ich napisania, brnąc przez te pierwsze rozdziały. Pozdrawiam Was cieplutko i dziękuję za każde słowa, jakie pojawiają się pod postami. Jesteście niesamowici! xx

8 komentarzy:

  1. No! Już myślałam że się nie doczekam. Matko jestem tak strasznie zadowolona :) Świetny mam nadzieje że teraz będą pojawiać się częściej :) Mam nadzieje że Ibbie I Ash poznają się bliżej i polubią... No cóż życzę powodzenia w dalszym pisaniu i mam nadzieje że będzie ono przebiegało po twojej myśli :) Pozdrawiam i do następnego xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Wreszcie się pojawił. Mam nadzieję, że teraz częściej będziesz zaskakiwać nas nowymi, co? <3.
    Scena z Ibbie i Ashem w tym garażu jak i potem >>>>>>>>>>>>
    Czytając ją cały czas się uśmiechałam do monitora ; D.
    A co do rozmowy dziewczyny z Calumem to wcale jej się nie dziwię, że zaczęła wypytywać o Ashtona. Sama bym tak zrobiła xd. Ale rozumiem też postawę Cala - nie chce opowiadać o życiu kumpla za jego plecami, bez jego wiedzy i zgody.

    Tak więc z niecierpliwością czekam na szybki NN i zapraszam a wolnej chwili do mnie

    voodoo-doll-ashton-irwin.blogspot.com
    temptation-harrystyles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, pisz pisz tego blog jak najdłużej jest niesamowity. Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Pozdrawiam i węży życzę
    .;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Cię do Liebster Adward c:
    http://blackbloodvampireluke6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Obiecałam jednej osobie, że będzie pod koniec poprzedniego tygodnia, ale z powodu pracy cierpię na brak czasu wolnego i po całym dniu jedyne, o czym marzę to obiad i łóżko. Na razie nie mam głowy do pisania, chociaż mam jakieś 1/4 rozdziału 4 do NSTS. Nie chce nic obiecywać, bo ciężko będzie się z tego wywiązać. Zobaczymy, jak to wyjdzie w tym tygodniu. I naprawdę proszę o cierpliwość :)

      Usuń
    2. Dobrze spokojnie ♥♥♥♥♥♥♥ rozumiem ♥♥♥♥♥♥♥♥ przecież nie każdy siedzi na komputerze 24/7 tak? ^^ ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ czekam na next i życzę weny i czasu ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

      Usuń