powrót 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19
więcej
Rozdział 8.
18 stycznia 2015 o
   Ashton milczał od momentu, w którym Calum opuścił jego dom. Wziął długą, gorącą kąpiel zastanawiając się nad wydarzeniem sprzed kilkunastu minut. Znał swojego przyjaciela jak mało kto i wiedział doskonale, że Calum lubi dziewczyny. W swoim jakże krótkim życiu poderwał ich masę. Nawet sam Ashton nie potrafił przypomnieć sobie wszystkich ich imion. Nie potrafił też uwierzyć w to, że kolejnym celem jego przyjaciela stała się Ibbie. Oczywiście, dziewczyna była śliczna i miała całkiem znośny charakter, ale całkowicie nie pojmował działań swojego przyjaciela. Winił samego siebie o to, że dopiero teraz zorientował się, do czego zmierza Calum w stosunku do dziewczyny. Dlaczego? Bo samemu Ashtonowi zaczynało zależeć na niej. Bo widział w niej coś bardziej wartościowego niż ładna buzia. Ale tak naprawdę widok całującego chłopaka policzek Ibbie obudził w Ashtonie pokłady zazdrości.

   Kiedy światło mignęło w łazience chłopak spojrzał na jasną poświatę i zrozumiał, że prąd powrócił. Z niechęcią opuścił ciepłą łazienkę i od razu udał się do kuchni po coś gorącego do picia. Dzisiejszy incydent ze samochodem sprawił, że jego samopoczucie znacznie się pogorszyło. Wciągając na siebie bluzę po chwili znalazł się przy kuchence i zaparzył sobie gorącej herbaty. Z trzymanym w dłoni kubkiem ruszył w stronę salonu, w którym miał zamiar spędzić resztę nocy. Dopóki Ibbie zajmowała jego pokój zdany był na niezbyt wygodną sofę przez kolejne kilka nocy. Jednak tym razem dziewczyna nie udała się do jego starego pokoju.

   Zdziwiony zauważył, że właśnie siedziała okryta kocem na jego tymczasowym miejscu spania. Odstawiając parujący kubek na drewniany stolik zajął miejsce obok niej i założył dłonie na karku. Ibbie milczała wpatrując się przed siebie na ciemny ekran telewizora i co chwilę poprawiała osuwający się materiał z jej ramion.

-Co cię łączy z Calumem? - zapytał Ashton przerywając ciszę panującą w pokoju.

   Dziewczyna spojrzała na niego marszcząc czoło i chwilę wpatrywała się uważnie w jego oczy zanim odpowiedziała.

-To mój przyjaciel - wzruszyła nieznacznie ramionami i przeczesała dłonią włosy odgarniając je nieco na plecy.

-Słabo kłamiesz - zauważył odwracając głowę w stronę okna.

-Dlaczego miałabym kłamać? - Zaśmiała się lekko poprawiając na miejscu i sięgając po jego herbatę, znad której unosiła się para.

-Jeśli coś do niego masz powinnaś to przemyśleć.

-Dobrze kochany, starszy braciszku. Będę uważać na innych chłopców. - Ashton spojrzał na nią spod przymrużonych powiek. - Po prostu go lubię, Ash. Tak samo, jak na przykład lubię ciebie. - upiła mały łyk napoju niemal parząc sobie przy tym język. Odstawiła kubek z powrotem na miejsce i ponownie otuliła się ciepłym kocem. Ashton od razu przeanalizował jej słowa i spojrzał na nią z lekkim niedowierzaniem.

-Lubisz mnie?

-A nie powinnam? - Odparła pocierając kciukiem swój nadgarstek.

-Powinnaś - zaśmiał się dźwięcznie, na co Ibbie od razu zwróciła uwagę spoglądając na niego.

   Ashton miał bardzo specyficzny śmiech, który szybko zapadał w pamięci, jakby należał tylko do niego, jakby nikt inny nie śmiał się w podobny sposób. Przynajmniej Ibbie nie znała żadnej osoby, która śmiała się tak jak on. Słysząc dźwięk jego głosu również się uśmiechnęła.

-To był długi dzień - westchnął po chwili.

-I zdecydowanie za bardzo przerażający - oznajmiła.

-Bałaś się tej burzy? - Zdziwił się spoglądając na jej twarz.

-Calum wcale nie pomógł przychodząc tutaj z tym horrorem. Jednak i tak jestem mu wdzięczna, za to, że posiedział ze mną przez te pół godziny.

-Mama wspominała, że nie będzie jej dzisiaj do późna w nocy - przypomniał sobie kiwając głową.

-Dzwoniłam do ciebie, ale nie odbierałeś - powiedziała cicho, a Ashton zmarszczył brwi rozglądając się dookoła. Poklepał swoje spodnie dresowe w poszukiwaniu telefonu, jednak nie odnalazł go.

-Musiałem zostawić go u Michela - zauważył pocierając palcami swoje oczy.
-Po prostu myślałam, no wiesz... - przerwała przewracając oczami - Nie ważne - uśmiechnęła się spuszczając głowę.

-Co? - zaciekawił się spoglądając na nią z uśmiechem.

-Nie wiem, chyba spanikowałam - przyznała odwracając głowę w drugą stronę.

-Cieszę się, że do mnie zadzwoniłaś i przepraszam, że nie odebrałem. Mimo to pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.

-W porządku - zgodziła się i wstała z miejsca, przez co chłopak spojrzał na nią z dołu - Pójdę się położyć, chociaż wątpię, czy zasnę - wzięła głębszy oddech i złożyła koc w kostkę kładąc go obok Ashtona.

-Możesz ze mną posiedzieć - zaproponował szybko - I tak miałem zamiar obejrzeć coś w telewizji.

-Tylko żadnych horrorów, proszę - spojrzała na niego błagalnie, na co zaśmiał się i chwycił ją za nadgarstek pociągając na miejsce obok.

   Kiedy oboje rozsiedli się wygodnie na niezbyt wygodnej sofie Ashton sięgnął po pilota i włączył pierwszą lepszą stację muzyczną, po czym wypił swoją herbatę do dna. Ciarki przeszywały jego ciało, pomimo tego iż w pokoju panowała całkiem przystępna temperatura. W końcu naciągnął na głowę kaptur bluzy i zaplótł ręce na piersi, chcąc nieco się ogrzać. Bał się, że dzisiejszy, przymusowy spacer w największym deszczu sprawi, że się rozchoruje.

   Ibbie widząc jego zachowanie podała mu koc, który z wdzięcznością odebrał z jej rąk i rozłożył na całej długości sprawiając, że również dla niej znalazło się trochę ciepłego okrycia. Mijały  kolejne minuty, a potem godziny, kiedy zmęczony oglądaniem jakiegoś programu rozrywkowego Ashton usłyszał ciche westchnięcie ze strony Ibbie. Spojrzał na bok na jej śpiącą osobę, która skulona w rogu sofy oddychała głęboko. Chłopak od razu przyciszył znacząco telewizor i chwilę zastanawiał się, czy obudzić dziewczynę, aby sama dotarła na miękkie łóżko do pokoju, czy po prostu pozwolić jej spokojnie tutaj spać. Im dłużej przyglądał się jej spokojnemu wyrazowi twarzy tym bardziej szkoda mu było przerywać jej sen. Usiadł wygodniej obserwując jej osobę i dopiero po chwili pokręcił głową odwracając wzrok. Spojrzał na drobne cyferki wyświetlane na dekoderze. Musiał bardzo wytężyć swój zmęczony wzrok, aby odczytać poprawnie godzinę. Dochodziła już pierwsza w nocy.

   Nagle w drzwiach mieszkania usłyszał przekręcany klucz i po chwili do środka weszła jego rodzicielka. Starając się być najciszej, jak tylko potrafiła ściągnęła ostrożnie swoje buty i płaszcz, po czym spojrzała w stronę salonu. Ashton obserwował przez ramię jej nieporadne skradanie się, a kiedy klucze spały z głośnym brzdękiem na podłogę momentalnie spojrzał na Ibbie, która drgnęła w miejscu. Kobieta syknęła momentalnie podnosząc zgubioną przez siebie rzecz i przyłożyła palec do ust, aby Ashton nic nie mówił. Chwyciwszy pęk w swoją dłoń od razu odłożyła go na półkę przy wejściu i zajrzała do salonu. Po przerwanym śnie Ibbie poprawiła się do pozycji siedzącej i przetarła zaspane oczy.

-Hej dzieciaki - kobieta uśmiechnęła się przepraszająco i oparła ramieniem o futrynę otwartych drzwi. - Co robicie?

-Oglądam telewizję - Ashton wskazał ręką na ekran i przewrócił oczami. Zastanawiał się ile jego mama wypiła na urodzinach swojej przyjaciółki. Kobieta nigdy nie przepadała za hucznymi imprezami i już kilka piw potrafiło zawrócić jej w głowie.

-Zasnęłam - oznajmiła Ibbie podnosząc się z sofy. - Pójdę na górę. Dobranoc - uśmiechnęła się w stronę pani Irwin i udała w zamierzone miejsce.

-Jak impreza? - Zapytał Ashton wyłączając pilotem telewizor, którego dotąd jasny ekran zalał się czernią.

-Dobrze, ale jestem zmęczona - przyznała uśmiechając się półprzytomnie.

-Idź spać - polecił miękko ukazując w swoich policzkach dołeczki.

-Kocham cie, synku.

-Dobranoc, mamo - odparł na co zaśmiała się i ruszyła w stronę swojej sypialni.


*** 


   Sophie już od kilku dni nękała Ibbie swoimi planami na wielkie zakupy. A to wszystko przed zbliżającymi się wakacjami, na które dziewczyna miała już konkretny plan. Zabierając ze sobą przyjaciółkę miała nadzieję, że ta pomoże jej w wyborze idealnego stroju kąpielowego i wszystkich innych rzeczy, jakie potrzebowała w najbardziej upalne dni na plaży. Ibbie jednak cały czas wydawała się być myślami całkowicie w innym miejscu niż śliczne bikini. 

   Dotykając opuszkami palców materiał jeden z rzeczy wiszących na wieszaku czekała cierpliwie, aż Soph wydostanie się z przymierzalni ubrana w swój strój kąpielowy. Ekspedientka pojawiła się obok z zapasem higienicznych nakładek, jednak Ibbie i tak skrzywiła się nieznacznie. Ciągle nie pojmowała, jak ludzie mogą przymierzać w sklepach bieliznę, nawet jeżeli była ona każdorazowo zabezpieczana przed wszelkimi bakteriami i zarazkami innych klientów. Dla Ibbie nie było bardziej obrzydliwej rzeczy od tej i tym bardziej wydawało się, że spotkanie z przyjaciółką ją męczy. 

   Kiedy dziewczyna pojawiła się przed nią w skąpym stroju Ibbie od razu uśmiechnęła się niepewnie. Nie zawsze miała możliwość oglądania swojej przyjaciółki ubraną jedynie w majtki i biustonosz. Sophie miała cudowne ciało, którego mogła pozazdrościć jej nie jedna dziewczyna. Jej metr siedemdziesiąt pięć wzrostu strasznie dołowało o kilka centymetrów centymetrów niższą Ibbie, która zawsze chciała być wyższa o te kilka cyferek. Ciemne blond włosy, jak zawsze idealnie proste opadały po obu stronach ramion, więc odgarnęła je na plecy i przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze. Ułożyła dłonie na wąskich biodrach i obejrzała się z każdej strony. 

-Ty nie skusisz się na nic? - Zapytała mierząc swoje ciało badawczym wzrokiem. Ibbie wzruszyła ramionami spoglądając na najnowszą kolekcję bikini Triangle. - Ten niebieski byłby dla ciebie idealny - zasugerowała unosząc znacząco brew. - Ibbie chwyciła kawałek materiału w dłonie i przyjrzała mu się uważnie, po czym wcisnęła go do koszyka. - Nie przymierzysz? 

-Oszalałaś? - Oburzyła się spoglądając na przyjaciółkę. - On najpierw przejdzie gruntowne pranie. Poza tym znam rozmiar swojej miseczki. - Sophie jedynie wzruszyła ramionami i lekko klasnęła w dłonie. 

-To będą cudowne wakacje! Musimy porządnie odstresować się po szkole średniej i wypocząć przed studiami. 

-Tato zapewne znowu wybierze jezioro w posiadłości jego przyjaciół. 

-Nie pamiętasz o trzydniowym wypadzie na plażę państwa Hood. Calum organizuje to już od dłuższego czasu. Nie możesz się nie pojawiać. 

-Nic mi o nim nie mówił. 

-Ważne, że mi powiedział - uśmiechnęła się przelotnie w jej stronę i ponownie odwróciła do ogromnego lustra przygryzając dolną wargę. 

-Co? - Zaśmiała się Ibbie widząc tajemnicze zachowanie przyjaciółki. 

-Mam nadzieję, że ten chłopak w końcu się określi. Krąży wokół mnie i zabija każdym swoim pojawieniem nie utwierdzając mnie na czym razem stoimy. 

-Wy na czymś razem stoicie? - Zapytała Ibbie spoglądając na przyjaciółkę z lekkim zdziwieniem. 

-Nie mówiłam ci nic o tym, bo Cal należy do facetów, którzy raz są najlepsi, a zaraz potem traktują cię jak dobrą przyjaciółkę. Męczy mnie to. 

-O mój Boże! - Ibbie zakryła usta dłonią i pokręciła głową. Sophie wzruszyła ramionami uśmiechając się przepraszająco, że dopiero teraz wspomina swojej przyjaciółce o uczuciach względem chłopaka, jednak nie tym przejęła się Ibbie. 

   W pamięci miała wizytę w pracowni Caluma, w której oboje dobrze spędzili razem czas podczas malowania. Następnie przypomniała sobie niedawny wieczór, kiedy chłopak przybył do mieszkania pani Irwin z ratunkiem przed samotnym siedzeniem w największej ciemności. Pamiętała dokładnie, jak pocałował ją w policzek i może wydawało się to całkiem niewinne i niezobowiązujące, dziewczyna poczuła, że wcale takie nie mogło być dla niego. Ale przecież byli przyjaciółmi, nieprawdaż? 

   Wyrzucając ze swojej głowy wszystkie myśli związane z Calumem udała się do kasy, gdzie zapłaciła za swój nowy nabytek i razem z Sophie udały się szlakiem kolejnych poszukiwań. 


*

Mam ochotę kopnąć tego fanfica i wyrzucić z listy swoich blogów. 






2 komentarze:

  1. Ojejku, jakie super! Na początku myślałam, że ją przytuli czy coś na tej kanapie. ;p
    Tak też jest dobrze, nie spodziewałam się tego tak.
    Czemu masz ochotę kopnąć tego FF przecież jest zajebiszczy. Świetnie piszesz. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Kocham to, nie zostawiaj nas! Błagam <3 czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń